2 i 3 czerwca w Toruniu odbył się festyn pod nazwą „Lista Produktów Tradycyjnych”. Nietrudno się domyślić, że oczywiście był on ściśle związany z Listą prowadzoną przez Ministerstwo Rolnictwa.
Pod niedużym namiotem spotkać mogliśmy przymaki i produkty żywnościowe z każdego województwa Polski.
Dla mnie taki festyn to nie tylko świetne pole fotograficzne, czy miejsce, w którym poznałam mnóstwo nowych smaków. Dla mnie, studentki Polityki Rozwoju Obszarów Wiejskich Europy (tak, to jest podkierunek socjologii) to istna gratka i wielkie doświadczenie, bo oprócz próbowania, zebrałam także masę ulotek informacyjnych i folderów, z których mogę czerpać wiedzę.
Już na studiach zdarzyło mi się napisać esej na temat produktó tradycyjnych, za który, swoją drogą dostałam 5 :)
Byliśmy na festynie dwa dni z rzędu, kiedy się odbywał, narobiłam trochę zdjęć, poznałam nowe smaki z regonów, nowych ludzi, rozdałam kilka wizytówek i wyszłam zadowolona – oczywiście z pełnym plecakiem różnych rarytasków.
Jesteście ciekawi, co tam widziałam i co dobrego spróbowałam? Proszę bardzo… :)
Gdy weszliśmy, czekały na nas różnego rodzaju popitki, piwa, nalewki, kupiliśmy nawet podpiwek.
Oczywiście, tradycyjnie na takich imprezach, najwięcej było miodów i chleba ze smalcem. Mi udało się takiego smalcu spróbować z pysznym chlebkiem z siemieniem lnianym, natomiast zakupiłam sobie miód akacjowy z laską wanilii, a mojej mamuśce akacjowo-malinowy :)
Cieszyłam się, że moje rodzime województwo również było na festynie – zachodniopomorskie co prawda nie ma zbyt dużo produktów wpisanych na listę, ale bardzo zawiodłam się ilością wystawianych przysmaków. Ogórek kołobrzeski, pierniki i kiszka ziemniaczana, to trochę mało. Choć kiszka to istna poezja… nawet wiem, jak się ją robi, więc spróbuje odtworzyć w domu :)
Nie brakował także różnego rodzaju chlebów, próbowałam wcześniej wspomniany z siemieniem lnianym, ale niestety, mimo wielkiej półki zapełnionej chlebami, nie były one na sprzedaż – ale krajalnica była świetna :)
Na festynie nie brakowało chlebów, chrzanu, wspomnianych wcześniej ogórków kiszonych i kapusty z różnych regionów, jedyny, oryginalny kajmak z województwa kujawsko-pomorskiego, który Wam serdecznie polecam, bo jest przepyszny, to nie to, co sztuczna masa krówkowa.
W kujawsko-pomorskim rządziła również ciechocińska sól:
Kiełbas i mięsnych wyrobów było mnóstwo, a wszystko to było takie pyszne… w domu nie mogliśmy najeść się kaszanką, oj, taka była dobra! Poza tym kupiłam także salceson i dwie dlugo dojrzewające szynki dla moich rodziców – fanatyków takich przysmaków, które zawsze przywozili z Włoch – no tak, cudze chwalicie, swego nie znacie :)
Były również długo dojrzewające sery kozie, kozi jogurt, naprawdę dobre, choć o naprawdę specyficznym smaku – czyli dla prawdziwych pasjonatów, ale ja kupiłam sobie dwa sery i bardzo mi smakują :)
No i oczywiście były oleje firmy Semco, która jest dośc młodą na rynku, ale ja już pokochałam ich wyroby. Wcześniej, na targach turystycznych kupiłam olej rzepakowy tłoczony na zimno – znałam ten smak już wcześniej, a teraz kupiłam sobie nieco drożdży – z pestek dyni, również tłoczony na zimno – do sałatek niczym trufle :)
Nasze łupy okazały się całkiem pokaźne, od długo dojrzewających szynek, przez olej dyniowy tłoczony na zimno, salceson, kaszankę, kiszkę, kiełbaskę, sery kozie, miody, kozi jogurt, aż po podpiwek kujawski, który będziemy niedługo warzyć.
No i jeszcze na koniec pochwalę się Wam moimi łupami ulotkowymi, książkowymi. To wszystko oczywiście było darmowe, dla każdego, bo nad wszystkim czuwa MR. Cieszę się, jak dziecko, bo w niekórych folderach są przepisy, a część z nich zawiera praktyczne i ważne informacje, które są istotne dla osoby studiującej na moim kierunku studiów.
Ogólnie rzecz biorąc, moje wrażenia są bardzo pozytywne, martwi mnie tylko fakt, że tak rzadko takie festyny się odbywają. Ja bym mogła chodzić tam codziennie! Od nowa próbować tych pyszności, rozmawiać z ludźmi, robić zdjęcia i… zdawać Wam relacje :)
Mam nadzieję, że taka impreza szybciutko się powtórzy!!