Przyznać muszę, że do tej pory traktowałam kuchnię francuską bardzo po macoszemu, a przygtowywanie wg niej potraw ograniczyłam do ugotowania raz w życiu ratatouille i rozkochania się w crème brûlée oraz zupie cebulowej (bez wina).

Sympatyczna buzia Rachel Khoo „mignęła” mi gdzieś kilka miesięcy temu, nie wiem czy to widziałam ją w programie kulinarnym, czy też na obcojęzycznym serwisie sprzedającym książki i – szczerze mówiąc – nie byłam świadoma, że jej książka będzie wydana w Polsce. Stało się, książka została wydana, a ja przeglądając nowości przypomniałam sobie, że znam tę twarz i zdjęcia z okładki. Prawdę mówiąc nieczęsto to robię, ale tym razem kupiłam tę książkę w ciemno – bez czytania wcześniejszych recenzji (z tego co wiem, takie się dopiero zaczynają pojawiać), czy przeglądania książki w sklepie.

Wróciłam do domu, odwinęłam książkę z folii, otworzyłam i… przepadłam! Cudowne zdjęcia potraw, których aromat niemalże czuć z kartek, przyciągające uwagę przepisy – nie na typowe, klasyczne potrawy kuchni francuskiej, ale właśnie na te tradycyjne z nutką nowoczesności, z sercem i kawałkiem duszy samej Rachel, która do każdego przepisu dodała coś od siebie.

W książce znajduje się 120 przepisów na klasyczne i nowoczesne potrawy (np. cebulowy creme brulee), każdy ma swoją oryginalną a także polską nazwę, opatrzony jest również krótką anegdotką. Apetyczne zdjęcia do każdej receptury są bezsprzeczną zaletą tej książki, są również podane czasy przygotowania (pieczenia, gotowania, czy marynowania).

To moja pierwsza pozycja na półce kulinarnej (a mam ich coś ponad 150), która traktuje o kuchni francuskiej, i, szczerze mówiąc, nie ma ich na samym rynku chyba zbyt sporo, albo po prostu ja miałam inne wymagania, co do stylu i rodzaju naszych potraw. W każdym raize, jest to książka o francuskich kulinariach, którą chętnie polecę każdemu, kto chce wejść w jej serce i zgłębić francuskie smaki. Ja sama nie sądziłam, że jest tak bogata i zróżnicowana.

rachelkhoo3

rachelkhoo2

Klimatu książce nadaje matowy, gruby papier (choć zapach farby może niektórym bardzo przeszkadzać), na takim papierze wydane były m.in. książki Jamiego Olivera („Jamie at home”, „Jamie’s Great Britain”) czy Sophie Dahl. Przeglądając ją nie mamy wrażenia, że przeglądamy kolejny album z dopisanymi do zdjęcia przepisami (mam kilka takich książek na swoich półkach), ale zbiór fajnych, wartościowych opowieści i receptur.

Na końcu książki znajduje się spis ulubionych restauracji i sklepików autorki, nie zabrakło również aneksu do przepisów (np. przeliczenia dekagramów na uncje, czy to, co wchodzi w skład „bukietu przypraw”. No i rzecz jasna podane są receptury na podstawy przepisów kuchni francuskiej, np. przepis na majonez, winegret, beszamel czy krem cukierniczy (Crème Pâtissière).

Jestem przekonana, że książka nie każdemu przypadnie do gustu, a to dlatego, że przepisy są dość innowacyjne i dla zwykłych zjadaczy schaboszczaków (znam takich zapaleńców) mogą być zbyt przekombinowane, skomplikowane lub po prostu nie do przełknięcia. Za to tych, którzy nie boją się nowych smaków, są otwarci na próbowanie – książka na pewno pochłonie.

Ja póki co, przygotowałam wg przepisów Rachel kurczaka pieczonego w miodzie i lawendzie oraz creme caramel, które okazały sie niezwykle smaczne.

rachelkhoo4

Dane techniczne:

Autor: Rachel Khoo
Ilość stron: 288
Okładka: twarda
Fotografie: David Loftus
Wydawnictwo: Albatros

sobota z ksiażką