Prawdę mówiąc, odkąd tylko rozpoczęłam współpracę ze sklepem internetowym AleDobre.pl, zastanawiałam się, kiedy dostanę swoją pierwszą paczuszkę z produktami spożywczymi i co w niej będzie.
Oczywiście ciekawość ta wiązała się też z różnymi obawami, bo widziałam u innych bloggerek, że bywały to również produkty tajskie – a ja za kuchnią tajską, szczerze mówiąc, nie przepadam – z malutkimi wyjątkami.
Kiedy tylko dostałam tą paczuszkę postanowiłam wykorzystać pierwszy produkt, jakim jest Panierka do kurczaka American Chicken – hot and spicy – z suchą marynatą, jeszcze tego samego dnia.
Powiem szczerze: to marynata i panierka dla istnych fanatyków ostrości i choć ja wolę delikatne klimaty, to była tak pyszna… oj, pyszna! Kurczak był dobrze przyprawiony, soczysty, a panierka chrupiąca. Dzięki temu, że kurczaka moczy się w marynacie, którą przygotowuje się z proszku można dowolnie zdecydować, jak ostry będzie – a zapewniam, że może być diabelski – mnie jeszcze następnego dnia piekły paluchy po przygotowywaniu kurczaka :)
Panierkę Wam polecam, gdy nie macie zbyt dużo czasu lub zestawu przypraw, by przygotować od początku do końca obiadu. A i kurczak smakuje naprawdę jak z sieci znanych fast-foodów. Opakowanie starcza na przygotowanie prawie 1,5 kilograma kurczaka.
Kolejnym produktem, na jaki się skusiłam był sos Worcestershire. Znam smak tego sosu z innych firm, więc miałam porównanie i o tym mogę powiedzieć, że ma cudowny zapach, bardzo wyrazisty smak, taki, jak powinien mieć prawdziwy sos Worcestershire. Sprawia on, że potrawa (bądź, w moim przypadku napój) zyskuje wyjątkowego, charakterystycznego posmaku.
Warto zauważyć i podkreślić, że jest to oryginalny sos Worcestershire produkowany przez brytyjską fabrykę „Lea&Perrins” – oglądałam kiedyś odcinek „Brudnej roboty” z Mike’em Rowe, gdzie odwiedził fabrykę – przyznam szczerze, że mój apetyt na ten sos nieco zmalał (dlatego, że ten sos kisi się w wielkich beczkach przez 18 miesięcy i ponoć niezbyt pięknie pachnie), ale zwykle to, co jest najokropniejsze – jest najlepsze :)
Z pomocą tego sosu przyrządziłam Krwawą Mary, którą prezentowałam Wam wcześniej na blogu.
Wśród produktów, które jeszcze otrzymałam była musztarda Dijon. Jej smak naprawdę mnie zaskoczył. Ma kremową, aksamitną konsystencję, ostry, wyrazisty smak, który nada charakteru każdej potrawie. Długo myślałam, do czego mogłabym ją wykorzystać i w końcu zrobiłam sałatkę z jej dodatkiem. Sałatka ta będzie świetnym dodatkiem do grilla, a dzięki dodatkowi tej musztardy sałatka nie była mdła, była pyszna!
Taki wydatek naprawdę się opłaca, bo porównałam smak musztardy Dijon z musztardą innej, znanej firmy i Dijon zdecydowanie wygrała – smak, zapach, te walory są nie do podrobienia!!
A ja wiem, że z jej dodatkiem przygotuję i zjem jeszcze wiele wspaniałych potraw.
W paczuszce, którą dostałam był również pieprz zielony ziarnisty. Prawdę mówiąc nie przepadam za nim, więc paczuszkę oddałam Mamusi, bo moi rodzice wprost uwielbiają steki z sosem na bazie zielonego pieprzu – podobno z tym sos wyszedł niesamowicie wyrazisty i aromatyczny.
Ja sama jeszcze przed oddaniem otworzyłam paczuszkę i zaromatyzowałam się, muszę przyznać, że Manufakturze Smaku należy się pierwsze miejsce za świeżość i jakość przypraw. Suszonych pomidorów w proszku używam już od dawna, a i moim rodzicom sprezentowałam paczuszkę czubrycy czerwonej i czubrycy zielonej, bo tak bardzo je lubią – ja sama zresztą bardzo często używam tych przypraw naprzemiennie.
Zawsze jestem oczarowana, gdy do produktu do testowania dostanę paczuszkę z przyprawami, nawet mam specjalną półeczkę w kuchni, na której stoją słoiczki tylko z przyprawami z Manufaktury Smaku od AleDobre.pl :)
Choć nie ukrywam, wciąż moim marzeniem jest, by otworzyć paczuszkę i ujrzeć w niej pastę waniliową, ach… :)
Dziękuję AleDobre za możliwość przeżycia kolejnej, nowej przygody kulinarnej. Współpraca z Wami to wciąż nowe wyzwania, pomysły i inspiracje, nie można się nudzić w kuchni, gdy ma się Was pod ręką :)