Niedawno otrzymałam od wydawnictwa ZYSK i S-KA do recenzji książkę „Smak tropików. Kuchnie Pacyfiku” Biruty Markuza. W pierwszej chwili, gdy ją przejrzałam i zobaczyłam przepisy, pomyślałam, tak szczerze, „no way”. Wydały mi się skomplikowane i niedostępne, na szczęście szybko zmieniłam swoje zdanie.
Mając trochę więcej czasu, zasiadłam i zaczęłam czytać, wgłębiłam się w lekturę i poczytałam wstęp, napisany przez autorkę – Birutę Markuza, poczytałam opisy poszczególnych kuchni i zrozumiałam, że ta książka właśnie taka jest. Przepisy w niej celowo są egzotyczne i nie przełożone na polskie realia, gdyż są to przepisy wprost z tropików, a tam, ananas, kokosy, czy banany to produkty tanie i dostępne dla najbiedniejszych. Autorka chciała również, aby książka była prawdziwym odniesieniem i zobrazowaniem kuchni z tropików – co zresztą wyjaśnia we wstępie.
Co ciekawe, sama Biruta Markuza wspomina, że jest bardzo przywiązana do kuchni polskiej i, podczas pierwszej wyprawy do krajów tropikalnych, chciała ugościć swoich tubylczych znajomych zrazami z kaszą gryczaną – jak się okazało, mimo dużej różnorodności rasowej i kulturowej, nikt nawet nie tknął typowego, polskiego dania.
Książka podzielona jest na rozdziały, a każdy mianowany jest nazwą kraju (wyspy). Znajdziemy tu m.in. kuchnię z Chin, Indii, Indonezji, Singapuru, Sri Lanki, Filipin, Nowej Gwinei, Nowej Zelandii i Australii. Myślę, że jest ona fajnym poradnikiem kuchennym dla tych, którzy uwielbiają egzotyczne potrawy, ale jest także dobrym przewodnikiem dla tych, którzy o kuchni z tropików mają małe pojęcie – ja należę do takich Żółtodziobów :)
To, co mi się w książce podoba od strony technicznej to to, że podane jest objaśnienie dotyczące oznaczania przepisów – ilość porcji, czas przygotowania, stopień trudności.
Przepisy są różnorodne, pozwalające dogłębnie poznać kuchnię każdego regionu. Na samym końcu książki znajduje się bardzo przydatna rzecz – słowniczek z wyjaśnieniami nazw owoców i przypraw tropikalnych, a także propozycje ich ewentualnych substytutów.
Co ciekawe – znajdziemy również przepisy na Boże Narodzenie.
Zdecydowanie wadą książki jest to, że nie ma zdjęć do potraw – lubię wiedzieć, jak wyglądają potrawy, które mam zamiar przygotować. Egzotyczne i czasem trudno dostępne (lub drogie) w Polsce produkty również mogą sprawić kłopot i zniechęcić do przygotowania danej potrawy.
Poza tymi aspektami, ja sama znalazłam tutaj wiele przepisów, któe na pewno chętnie wypróbuję, a przy okazji miałam ciekawą lekturę.
Dane techniczne:
Autor: Biruta Markuza
Okładka: twarda
Ilość stron: 386
Fotografie: nie, nie do przepisów