W sobotę i niedzielę, 16-17 marca odbywał się już trzeci Toruński Festiwal Smaków. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie skorzystała z okazji i nie wybrała się w celach zwiadowczych i konsumpcyjnych na takie wydarzenie.

Korzystając z okazji, umówiłyśmy się z Asią z blogu „Smacznie z Joanną„, że w końcu, nareszcie, się spotkamy! Tym razem nasze spotkanie doszło do skutku, z czego ogromnie się cieszę, bo wspaniale spędziłyśmy czas i mogłyśmy pogadać o wielu sprawach i tych blogowych i tych mniej kulinarnych. Następne takie spotkanie, prawdopodobnie późną wiosną na wspólne obfotografowywanie Torunia :)

Prawdę mówiąc nie udało mi się zrobić dużej ilości zdjęć, bo były tak ogromne tłumy ludzi, że nawet trudno było przejść, a co dopiero uchwycić puste miejsce przy stoiskach, ale na krótką relację dla Was wystarczyło. Oczywiście nie obyło się bez smakowania, konsumowania i wesołych rozmów z wystawcami, którzy zewsząd zachęcali do próbowania swoich wyrobów i produktów.

[Źródło: torun.pl]

 

Oczywiście najwięcej stoisk było z chlebami, naturalnymi, pełnoziarnistymi, na zakwasach, a także z różnego rodzaju wyrobami wędliniarskimi – ja nie skusiłam się na żadne mięsko, właściwie na rzecz pysznego sera, ale o tym później. Natomiast chleby piekę sama, ale ulotkę zabrałam, by w razie czego móc sobie jakiś chlebek zamówić.

Wystawy obfitowały także w różne twory rękodzielnictwa, a także potrawy przyrządzone przez Koła Gospodyń Wiejskich – razem z Asią skusiłyśmy się na drożdżowe pierogi i placki ziemniaczane.

Nie wybaczyłabym sobie, gdybym oczywiście nie skorzystała z okazji, by kupić Olej Rzepakowy od SemCo – producenta jednych z moich ulubionych olei tłoczonych na zimno. Muszę przyznać, że Olej Rzepakowy smakuje, jak żaden inny, jest delikatny w smaku, ale wyraziście orzechowy – Asia natomiast rozkochała się w Oleju Rydzowym.

Oleje od Semco kupić możecie w różnych miejsacach Polski, na różnych festynach, targach, jarmarkach regionalnych, a także w sprzedaży internetowej.

Dwa oleje SemCo są wpisane na Listę Produktów Tradycyjnych przez MRiRW.

Jak możemy przeczytać w ulotce informacyjnej: „w oleju >>rzepakowym<< znajdują się: naturalna witamina E, B-karoten, kwasy jednonasycone omega-3 i omega-6. Kwasy nienasycone to 90% zawartości tłuszczu i one decydują o dobroczynnym działaniu tego oleju na rzecz organizmu”. Warto zaopatrzyć się w którykolwiek olej – w zależności od naszych upodobań – jeśli lubimy różnego rodzaju sałatki, zupy-kremy, dipy, bruschetty, i tak dalej.

Ja zawsze odchodzę od stoiska z jakąś buteleczką i życzeniem zdrowia dla mnie :)

Osobiście rozkochałam się w Lutenice firmy Bul-Eco. Była to pierwsza okazja, przy której mogłam spróbować tej pikantnej pasty z bakłażana i bardzo mi zasmakowała. Ponadto, fajnym pomysłem wystawcy było to, że osoby obsługujące stoisko były ubrane w stroje a’la bałkańskie. Na ostrzejszą wersję Lutenici się nie skusiłam, bo wolimy łagodne smaki, ale już mam kilka pomysłów na wykorzystanie naszego jednego słoiczka.

No i to, co bardzo mi się jeszcze spodobało, to ilość wystawców z różnymi serami, owczymi, kozimi, krowimi także. Na którką chwile przystanęłam przy stoisku Rancza Frontiera, gdzie uprzejmy pan z pasją opowiadał mi o swoich serach i częstował różnymi gatunkami serów dojrzewających. W końcu zdecydowałam się na ser dżersejowy młody, ale rozkochałam się też w serze blue, ach jaki on wspaniały!! Poniżej: zdjęcie stoiska Rancza Frontiera.

Dziś z sera dżersejowego młodego zrobiłam pesto z grillowanej papryki, na początku bałam się troszkę, że ser zdominuje mi smak, ale nie mogłam się bardziej mylić! Ser fantastycznie podkreślił smak pesto i nadał mu gęstą, kremową konsystencję.

No i oczywiście mój ulubiony, sobotni zakup, przez który moje zakupy spożywcze były dość skąpe, to te dwie, wspaniałe deski, ręcznie robione, konserwowane olejem tungowym, który przeznaczony jest do kontaktu z żywnością.

Po dość długiej i wnikliwej rozmowie z Państwem Pasternak, dowiedziałam się, że każda deska jest niepowtarzalna, każda ma swoją duszę, jest wyjątkowa i jedyna, także jestem dumna, że jestem posiadaczką dwóch jedynych w swoim rodzaju desek. Pięknych, oryginalnych, starannie wykonanych. Dzięki tworzeniu desek, w zakładzie stolarskim nie marnuje się praktycznie żaden, większy kawałek drewna, pozostały po wyrobie mebli – oczywiście produkowana jest także biżuteria, a żona pana Bolesława robi piękne, ręcznie zdobione torebki.

Ciepło i sympatia, jaka biła od Państwa Pasternak, pozwala mi twierdzić, że we wszystkie wyroby wkładane jest dużo serca i pasji.

Deski nie były tanie, to fakt, ale nie żałuję, a żałowałabym gdybym nie kupiła obydwu. Jedna deska jest jesionowa, druga zaś dębowa.